Jestem w posiadaniu drugiego wydania Diuny z roku '93, i w tymże Liet był opisywany jako mężczyzna. W sumie w języku angielskim"Liet Kynes" mógłby być zarówno kobietą jak i mężczyzną, taka specyfika języka: "Liet Kynes went, Liet Kynes slept" etc. Zastanawia mnie jednak ,jak widział to autor w oryginale, bo jednak zapewne zamiast "Liet Kynes" użył czasem w tekście zaimka osobowego "he/she", co ostatecznie dowiodłoby jak to widział sam Herbert. Ktoś czytał w oryginale?
W oryginale był mężczyzna, ale to nie wielkiego znaczenia, bo postać ta nie ma wpływu na fabułe. W dodatku, w udostępnionych materiałach - wypada bardzo dobrze.
Liet był ojcem Chani, która była wychowywana przez matke fremenke wsród fremenów :P tutaj chyba to nie zabangla :P
Wszystko można, tylko po co? Zmiana czysto pod publikę i na siłę.
Diuna ma masę silnych kobiecych postaci. Świat jest spójny, ma swoje zasady, ta zmiana stoi w sprzeczności do zasad świata Herberta. Kolor skóry nie ma tu dużego znaczenia, płeć już tak. Fremenami rządzili tylko mężczyźni - Naibowie. Liet kobieta nie może pełnić tej funkcji, jak również nie mogła by być wodzem wszystkich Fremenów Abu Naibem.
Najwyższa pozycja kobiety w społeczeństwie Fremenów to duchowy przewodnik i wojowniczka - Sayyadina.
Czasami uważam, że takie osoby jak TY powinny mieć odłączony internet. Zmiana płci i koloru skóry w żaden sposób negatywnie nie wpłynęło na odbiór filmu. Herbert nie żyje. Jego syn zarządza prawami do adaptacji. Po obejrzeniu filmu 4 razy. Nie mam zastrzeżeń co do aktorki. Zagrała bardzo dobrze. DV nagiął książkę ale nie przegiął.
Powinienem mieć odłączony Internet bo mam inne zdanie? WOW :P Film oceniłem dokładnie tak samo jak Ty tak dla jasności, zwyczajnie mierzi mnie podążanie za modą i gra pod publiczkę (pozamieniajmy kolor skóry i płeć na siłę i dorzućmy jeszcze najlepiej watek LGBT bo za to są teraz lajki). Pisałem, wyraźnie, że zmiana koloru skóry absolutnie nie miała by wpływu na fabułę, zmiana płci już, ma. Nie wywraca to filmu do góry nogami jasne, ale jest zwyczajnie niepotrzebna i na siłę, tylko po to żeby zebrać poklask, zupełnie jak obsadzenie Jodie Turner-Smith jako Anny Boleyn w serialu Millera. Nie kwestionuje tu umiejętności aktorskich Sharon Duncan-Brewster, a decyzje reżysera. To tak jak gdyby rolę Wielebnej Matki dostał Idris Elba, choć zapewne też byś mówił, że nie ma to wpływu na fabułę i generalnie to super zagrał i najlepiej to jakby mi Internet odłączyli.
Mózg masz przeżarty feminazizmem skoro nie zauważyłeś jak bardzo wpłynęła ta zmiana na odbiór i charakter postaci.
Liet był w książce rudym mężczyzną, ale kto powiedział, że nie można trochę urozmaicić filmu? Płeć czy kolor skóry nie mają wpływu na akcję, bo Liet dalej jest ekologiem/planetologiem i pomaga Paulowi i Jessice. A aktorka wypadła naprawdę świetnie!
Wydaje mi się to bez znaczenia. Na ekranie wypadła świetnie, była bardzo wyrazista i trudno było oderwać od niej oczy
To że dana rola została zagrana dobrze czy źle nie ma znaczenia, znaczenie ma trzymanie się książki i tam gdzie jest pole do manewru przy adaptacji/ekranizacji to niech reżyser robi sobie co chce, lecz tam gdzie wyraźnie określone w książce są pewne kwestie tych zmieniać sie nie powinno a wręcz powinno być zakazane.
Liet nie powinien być kobietą, gdyż kompletnie nie współgra to z kastowo-dziedzicznym systemem stanowisk opisanym w książce (faufreluches). Zgodnie z nim Liet Kynes jest synem Pardota Kynesa, planetologa wysłanego na Arrakis oraz Sędziego Zmiany. W książkach kobieta nie mogłaby być Sędzią Zmiany, no ale dziś, w epoce "adaptacji", najważniejsza jest poprawność idiotyczna.