Tak sobie pomyślałem, oglądając ten film, że Dolan - z całym szacunkiem do jego geniuszu - drąży wciąż te same dramaty i jeśli tak będzie dalej... to może być kiepsko. Obraz dobry, bardzo teatralny, równie silnie przewidywalny i grający na tych samych emocjach, co większość widzianych już kreacji aktora. Ten film poprowadził ktoś inny i to wyszło na dobre, bo jest naprawdę wielowymiarowy i świetnie zagrany. Ale tylko dobry.
Nie zgadzam się. Film wciągający. Ta rola nie jest podobna do żadnej innej roli Dolana. Jest zresztą najlepsza. Rozwija się chłopak w zastraszającym tempie. Jestem jego fanką i obserwatorką tego rozwoju, to sama przyjemnośc.
Też jestem jego wielkim fanem. Zobacz "Cud", tam zaskakująco inna kreacja. Właśnie jestem po seansie i szczęka na podłodze...
Uwielbiam filmy, po których muszę zbierać szczękę z podłogi (jak "Mama"), więc na pewno zobaczę. Dzięki.
Mama to zdecydowanie jego najlepszy film, ale tutaj akurat grał, a nie reżyserował. Wypadł jak zawsze rewelecyjnie, ale całość, tzn film, nie jest zbyt wybitny :)
w zupełności się zgadzam. Dolan może irytować, może męczyć wybieraną przez siebie tematyką i stylistyką - zgoda, ale nikt nie odbierze mu tego, że bezapelacyjnie zajmuje obecnie pierwsze miejsce wśród młodego pokolenia artystów. Na razie nie ma nikogo tak wszechstronnie uzdolnionego i błyskawicznie się rozwijającego twórcy.
A ja również się z Tobą zgadzam. Ludzie nie rozumieją, że "grać na tych samych emocjach", to niekoniecznie to samo, co grać zupełnie podobnego bohatera. Masz racje, Dolan jest genialny, ale chyba bardziej, jako reżyser, niż aktor. W filmach świetnie się sprawdza, ale po którymś już seansie widzę, że te kreacje (choć widowiskowe!) są tak podobne do siebie, że być może gra on samego siebie (jakby nie patrzeć, w jego filmach jest dużo wątków autobiograficznych zawsze, jak choćby homoseksualizm) lub jedną rolę, którą opanował do perfekcji - egocentryka, manipulanta, neurotyka, histeryka. Film dobrze się ogląda, ale tylko dobrze, to fakt.
Właśnie boję się tego, że będzie grał wciąż to, co gra doskonale i w ten sposób się nie rozwinie. Ale już wspomniałem "Cud", 2014 - tam zupełnie inna kreacja :)
Uważam, że z Dolana utalentowany aktor, jaki reżyser. Problem tylko w tym, że albo pisze wciąż scenariusze w tym samym nurcie, o podobnych wątkach, podobnej atmosferze, albo wybiera takie role. No i tak czy siak, mamy Dolana w podobnej roli. Wydawałoby się, że po kilku podobnych filmach można by obrać troszkę inny kierunek, no ale najwyraźniej konflikt wewnętrzny, lekko psychotyczne jednostki, agresja, bunt, odkrywanie siebie, również wątki homoseksualne, stanowią dlań mocną inspirację. Z resztą Dolan sam o tym wspomina w wywiadach. Love it or hate it, right? Albo się go lubi, albo nie. Ja uwielbiam wszystko, czego dotknie jego "boska ręka", i wydaje mi się, że talent reżyserski ma bez wątpienia. Widać, że się rozwija, jednak mam nadzieję, że w pewnym momencie trochę zmieni kierunek.
Sztuką jest robienie filmów z podobnymi wątkami, a tak jednak różnych, nie podobnych do siebie. Bo niby które filmy Dolana są bardzo do siebie podobne? Można tak samo powiedziec, że W. Allen robi filmy ciągle o podobnych problemach (miłośc, zdrada, znudzenie sobą w małżeństwie), a jednak ciągle chce się jego filmy oglądac. Ja Dolana kupuję w każdym jego dziele i każdej roli. Ciekawi mnie i zachwyca.
To fakt, że grozi mu powtarzalność, zaszufladkowanie. Jednak to wciąż młody człowiek, więc może znajdzie jeszcze szersze źródła inspiracji. Próbuje - film Tom na farmie był takim odskokiem od tematyki trudnych relacji z matką, wyśnione miłości był też próbą szerszego spojrzenia na relacji międzyludzkie m/k, m/m.Oczywiście widać w tych filmach, że reżyser jest młodym człowiekiem jednak myślę, że ktoś kto wyreżyserował J'ai tue ma mere musi być cholernie uzdolnionym człowiekiem i stąd można mieć nadzieję, że jeszcze zdoła wyjść poza "swój" świat i coś ciekawego mi powiedzieć!