wyjątkowy sentyment do tego filmu. Chętnie do niego wracam, być może dlatego, że lubię Amy Tan, w ogóle lubię literaturę chińską. A może dlatego, że bardzo kocham moją Mamę, mimo że nie bardzo możemy się porozumieć. Polecam ten film przede wszystkim matkom i córkom.
Cudowny, mądry, niepowtarzalny. Córki i matki pewnie poruszy najbardziej, zwłaszcza te z pokręconymi relacjami (choć które takich nie mają...) - ja wyłam jak głupia, ale oglądałam ten film z moim facetem i sądzę, że oboje też sporo z niego wynieśliśmy w naszym kontekście. Absolutna rewelacja jak dla mnie.
właśnie oglądam i muszę przyznać, że jest sympatycznie. chciałam napisać, że przypomina (a wręcz klonuje) jeden z filmów, który bardzo lubię - Boskie sekrety stowarzyszenia Ya Ya", ale w porę zauważyłam, że "Klub szczęścia" był pierwszy;)
Oglądałam kiedyś 'Boskie sekrety stowarzyszenia ya ya' i średnio mi się podobał, może powinnam jeszcze raz na spokojnie, ale te ich 'ya ya' mnie trochę irytowało :)
Natomiast przed chwilą trafiłam na Klub Szczęścia i jestem pozytywnie zaskoczona. Żałuję, że nie oglądałam od początku, ale utknęło mi jedno zdanie a propos rozstania Teda z bodajże Rose (strasznie mi się te kobiety mieszały przez to, że oglądałam tylko końcówkę)
"Być może go stracisz, ale odzyskasz siebie" - dało mi to do myślenia, akurat rozstałam się z chłopakiem.. eh.
Dużo mądrości było w tym filmie, dużo smutków..