A mógł powstać taki dobry film, przecież porusza ważne problemy no ale musieli wpleść do niego jakiś idiotyczny(przynajmniej dla mnie) wątek miłosny w którym główna bohaterka zostawia męża, dzieci i wyjeżdża do Afryki "nieść pomoc" i spotykać się z jakimś facetem z którym z tego co zrozumiałam ma później dziecko. A później jak gdyby nigdy nic sobie wraca, znowu wyjeżdża bez słowa wyjaśnienia bo przecież "musi" aż w końcu ginie i zostawia swoje dzieci same. No nie same, pod opieką męża którego oszukiwała przez długi czas, nawet mam wątpliwości czy powiedziała mu, że drugie dziecko nie jest jego. Moim zdaniem główna bohaterka to skończona egoistka. Ma w kraju rodzinę, która jej potrzebuje i nagle zachciało jej się"ratować świat" . Jeśli tego chciała to nie musiała zakładać rodziny. Przecież nikt jej nie zmuszał, prawda ?!

Sam film mógłby być bardzo dobry, ale dla mnie za dużo było tam tej"miłości" a za mało pokazanych rzeczywistych problemów tamtych ludzi.